Odwiedź mój kanał na YouTube


Stay Connected

5 książek, które zmieniły moje życie

Światowy dzień książki niestety już za nami, ale książka każdego dnia powinny mieć swój dzień. Z tej okazji chcę wam opowiedzieć o 5 najważniejszych książkach, które zmieniły moje życie. Wybór jest dość różnorodny, ale to całkiem niechcący tak wyszło. Kolejność zachowałem jednak chronologiczną. Zapraszam więc na książkową jazdę.

Sklepy cynamonowe – Bruno Schulz

To chyba jedyna lektura, którą przeczytałem w szkole średniej w całości. Jakoś nigdy nie lubiłem być do czegokolwiek zmuszany, a już tym bardziej do nudnego ślęczenia nad lekturami szkolnymi, w czasach kiedy spędzanie czasu na podwórku pod blokiem było milion razy ciekawsze. Wiele z tych książek przeczytałem później, w tak zwanym „dorosłym życiu”, bo to, po którą książkę wtedy sięgałem i kiedy, zależało tylko ode mnie.

Na Języku Polskim omawialiśmy tylko fragmenty „Sklepów”, mnie jednak zbiór opowiadań spodobał się tak bardzo, że pochłonąłem cały w jeden wieczór, długo potem czując okropny niedosyt. Zdaję sobie sprawę, że większość osób odbija się od tej książki jak piłeczka kauczukowa od ściany, jednak to, co innych od tej książki odpychało mnie do niej przyciągnęło, złapało za gardło i do teraz nie puściło.

Opowiadania Schulza były w tych szkolnych latach moim objawieniem, pełne fantastycznych historii, pięknych porównań i karkołomnych metafor, które jak wirus zaraziły mój mózg i kompletnie mną zawładnęły. To dzięki nim po raz pierwszy zrozumiałem jak wielką siłę potrafią mieć słowa. I to dzięki opowiadaniom Schulza sam zacząłem pisać.

Czuły barbarzyńca – Bohumil Hrabal

Wiele lat i dziesiątki świetnych książek później, gdzieś w okolicach końcówki moich studiów trafiłem na Czułego barbarzyńcę. Ale wcale nie na powieść, tylko na warszawską kluboksięgarnię, która wtedy jako jedyna sprzedawała Moleskiny, między innymi przez internet. Było coś w nazwie tej kluboksięgarni, co cholernie mi się spodobało. Kontrast zestawionych ze sobą słów i ulotna emocja, którą wzbudzają.

Książki mają to do siebie, że same do mnie przychodzą. Jakiś tytuł zwraca moją uwagę, i tak długo o sobie na każdym kroku przypomina, aż po niego wreszcie nie sięgnę. I wtedy też coś takiego się wydarzyło, bo niedługo potem otwarto kluboksięgarnię w Poznaniu, która była odpowiedzią na Czułego, a którą nazwali Głośna samotność. I znowu ten kontrast, który mnie ujął. I wtedy też dowiedziałem się, że te nazwy, to z tytułów książek Bohumila Hrabala. Wieczorem tego samego dnia zamówiłem obie.

Czuły barbarzyńca to krótka, cieniutka, ale szalenie piękna historia życia Vladimira Boudnika, malarza i grafika, przyjaciela Hrabalia. Jest w niej coś, co sprawia, że co jakiś czas do niej wracam. Pochwała prostego życia, szaleństwa w czystej postaci i cudownie lekkiego nonkonformizmu codzienności. Vladimir i Hrabal włóczą się po knajpach, rozmawiają, szukają inspiracji, ale przede wszystkim żyją tak, jak żyć się powinno. Barbarzyńsko czule.

Wbiła się we mnie ta historia i utknęła głęboko w sercu. A Vladimir, przyjaciel Hrabala, który od lat już nie żyje, i którego znam tylko z tych kilkudziesięciu papierowych stron, już zawsze będzie również moim przyjacielem.

Siła nawyku – Duhigg Charles

To jedyna książka w tym zestawieniu nie będąca beletrystyką. Świetnych książek około-psychologicznych, polecić mogę sporo. Na przykład ostatnio czytanych „Wysoko wrażliwych”, „Ciszej proszę”, „Człowiek istota społeczna”, ale to właśnie „Siła nawyku” zrobiła mi takiego mindfucka, że na długo ją zapamiętałem.

To jest książka o tym czym są nawyki i jak wpływają na nasze życie. O tym, że w głównej mierze to właśnie z nawyków jesteśmy zbudowani. Zrozumienie tego faktu może nam wiele w życiu ułatwić, ale przede wszystkim pomoże zrozumieć siebie. Książka tłumaczy jak nawyki wpływają na codzienne czynności, na to jacy jesteśmy, ale też jaką rolę odgrywają na przykład w uzależnieniach.

Mega książka, dla wszystkich którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej o sobie.

Wilk stepowy – Hermann Hesse

„Wilk stepowy” wołał mnie od jakiegoś czasu. Wspomniałem już, że książki same do mnie przychodzą. Tak samo było i tym razem. Intuicja wiedziała co robi. Sięgnąłem po nią lekką ręką, nie szukając wcześniej ani opisów, ani recenzji, bo najlepiej jest podejść do historii kompletnie nieprzygotowanym, bez uprzedzeń i zbędnych oczekiwań.

Książkę czyta się trudno. Zwłaszcza, że pierwsza połowa jest okrutnie nudna, ale jak się później okazuje, inna nie mogłaby być. Sam w trakcie czytania myślałem, żeby odłożyć lekturę, ale coś nie dawało mi spokoju. A potem wszystko się zmienia i nie możesz się oderwać.

Wiem, że to książka, która nie trafi do każdego. Nie ma szans. Myślę, że trzeba do niej pewnej wrażliwości, doświadczenia, czegoś co pod wpływem tej książki zarezonuje w nas jak struna. We mnie książka trafiła całym swoim impetem i zostawiła w kawałkach, które musiałem na nowo poukładać. Pierwszy raz w życiu, zrobiła to ze mną książka!

Nie chcę wnikać w fabułę, nie chcę opowiadać o emocjach, które we mnie wzbudziła, ale powiem tylko tyle, że było to coś takiego jak w powieści Zafóna, gdy Daniel po raz pierwszy przeczytał „Cień wiatru” Caraxa. Lecz w tym przypadku całkowicie prawdziwe.

Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął – Jonas Jonasson

Ta książka zdarzyła mi się dokładnie wtedy, kiedy jej potrzebowałem. W zeszłym roku, kiedy wraz z końcem zimy zaczęły wracać do mojej głowy zamglone myśli, smutek i szara bezsilność, z którymi z roku na rok coraz gorzej sobie radzę. I była jak powiew świeżego powietrza, rześka i pobudzająca. Potrzebna jak mocna kawa w senny dzień. Książka, która zmieniła we mnie o wiele więcej niż mogłem przypuszczać.

Kadr z filmu „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął”

To jedna z tych książek, które czyta się jednym tchem. Absolutnie fenomenalna, przezabawna historia Alana Karlsona, która pokazuje, że kiedy sobie odpuścić i zacząć brać życie takim jakie jest, życie pokaże jak jest niesamowite. Główny bohater – Alan, kompletnie niczym się nie przejmuje, daje się nieść życiu zupełnie bez celu, biorąc na klatę wszystko co przyniesie los. Jest jak szwedzki Forrest Gump, nierozgarnięty i sympatyczny, wpadający z jednej kabały w drugą, poznający totalitarnych tyranów, prezydentów USA, a nawet biorący udział w najważniejszym projekcie 2 Wojny Światowej – budowie Bomby Atomowej.

Ta historia jest jak tabletka ze skondensowanym optymizmem. Śmiałem się przy niej do łez! A od kiedy ją przeczytałem, siedzi mi stale w głowie, przypominając, że jeżeli nie mam na coś wpływu, nie muszę się tym przejmować i że cokolwiek by się nie działo, to nigdy nie jest koniec świata, a najprawdopodobniej początek nowej przygody.

***

A Wy? Napiszcie jakie książki zmieniły Was!

 

Photo by Thought Catalog on Unsplash

Podobne posty

O mnie

IMG_20170418_132cvd328_783
Troper

Mam na imię Kuba i piszę tu o wszystkim co mnie dręczy, ciekawi, co mnie zaskakuje ale też daje do myślenia. Nie mam telewizora ani radia bo nie lubię. Lubię poniedziałki i brzydką pogodę. Nie boję się pająków. Robiłem wielokrotnie zeza i mi nie zostało.

Instagram

Instagram has returned empty data. Please authorize your Instagram account in the plugin settings .

Archiwum

×