Balbinka i Gołąb
– Kto ty jesteś? – zapytała przestraszona Balbinka dziwnego przybysza, który przechadzał się za oknem po gzymsie. Ciekawe skąd się wziął? Nigdy wcześniej nie widziała nikogo podobnego. Nie był ani Bilbkiem, ani rodzicami. Kołysał głową, przechadzając się tam i z powrotem jakby się na coś niecierpliwił. – Czy ty też jesteś kotkiem?
– Kto? Ja? – zapytał przybysz wyciągając ze zdziwieniem głowę. – Kotkiem? Dobre sobie! Ja jestem Gołębiem.
Balbinka zbliżyła nosek do siatki w oknie. Bała się już troszkę mniej. Przybysz najwidoczniej nie interesował się nią zbytnio, bo nawet na moment nie przystanął, tylko nadal dreptał nerwowo to w jedną, to w drugą stronę.
– A co to znaczy być Gołębiem? – dopytywała.
– Co to znaczy? Dobre sobie! – zagruchał pan Gołąb – To znaczy być ptakiem. Mieć pióra, skrzydła i umieć latać!
Gołąb rozłożył skrzydła i zatrzepotał nimi z dumą. Balbinka bardzo się jednak przestraszyła i schowała za framugą okna. Nigdy nie była zbyt odważnym kotkiem.
– Widzisz jakie mam skrzydła? Prawda że pokaźne? – zapytał Pan Gołąb. – Ale gdzie ty jesteś? – zapytał wpatrując się w puste okienko z siatką.
Balbinka wychyliła łepek zza framugi mrużąc oczka.
– Przepraszam. Przestraszyłam się – powiedziała. – Nigdy nie widziałam takich skrzydeł. One są takie duże i straszne.
– Wcale nie są straszne – zagruchał Gołąb. – One pozwalają mi latać. Spójrz – powiedział i znów zatrzepotał skrzydłami podfruwając z gzymsu na parapet.
Balbinka postanowiła nie bać się aż tak mocno i zapytała Pana Gołębia o to co znaczy latać, a Pan Gołąb opowiedział jej o słońcu i chmurach, o mieście i wysokich dachach, na których toczy się gołębie życie. O deszczu i słonecznych spiekotach, o zachodnich wiatrach i długich nocach na czubkach drzew. Balbinka niewiele z tego rozumiała. To wszystko brzmiało dla niej jak opowieści z dalekich krajów, jak jedna z tych historii Tatki, które opowiadał im wszystkim wieczorami kiedy wracał do domu. Cały ten świat zza okna był głośny i dziwny. Bezpieczniej było, tu za oknem.
Kiedy Pan Gołąb odfrunął Balbinka poczuła jak kleją jej się oczka. Tyle się dziś dowiedziała. Już nie mogła się doczekać kiedy o tym wszystkim opowie Bilbkowi.
– A wiec Gołębie nie mają tam ani Mami ani Tatki ani nawet Bilbka. Tam musi być bardzo źle – pomyślała wdrapując się na kolana Mami.
Mami pogłaskała ją po uszkach, a Balbinka zawinęła się w kłębuszek i zasypiając pomyślała o Panu Gołębiu, który znika gdzieś wśród grubych, wełnianych chmur. Daleki świat jest ogromny i pełen dziwów. Może pan Gołąb też kiedyś znajdzie takie ciepłe kolana Mami? Takie kolana są przecież najlepszym miejscem na całym świecie.
Najnowsze komentarze