Dezinformacja
Dezinformacja
Dezinformacja ma nas dzielić. I nie chodzi o to by utrwalać w nas jakiś konkretny sposób myślenia i oceny rzeczywistości, tylko zalać nas sprzecznymi informacjami, zbudować w nas poczucie zagrożenia i nieufności. To świetna droga do skłócania społeczeństw. Społeczeństwo skonfliktowane i nieufne jest słabe i łatwo nim manipulować.
Informacje, które do nas docierają w wielu przypadkach mają tyle wspólnego z faktami, co Gra o Tron z bajeczką dla dzieci. Media mogą mieć sobie wiele do zarzucenia, bo w pogoni za poczytnością, oglądalnością i wynikami, często nie weryfikują rzetelności informacji. Po za tym narracja informacyjna zmienia się o 180 stopni w zależności od politycznego zaangażowania mediów. Dezinformacja to sposób na sianie strachu i niepewności. Przykładem niech będzie cała kampania strasząca nas uchodźcami, którzy podobno już zalewają Polskę bo zła Unia tak każe.
Dezinformacja siana jest wszędzie tam, gdzie można poróżnić ludzi. Obowiązek szczepień jest tego świetnym przykładem. Dezinformacja i fake newsy robią ludziom wodę z mózgu i tacy ludzie, którzy naczytali się o „złych szczepionkach” przestają wierzyć autorytetom i samej nauce. Nie wierząc nauce, można podważać każdą jedną rzecz, dochodząc do kuriozalnych przypuszczeń, na przykład takich że ziemia jest płaska.

To straszne gender
Innym przykładem dezinformacji i siania ideologicznych bzdur jest wprowadzenie do debaty publicznej i politycznej nieszczęsnego pojęcia GENDER, które nie wiadomo co oznacza, ale brzmi groźnie i obco, więc jest świetne do straszenia ludzi. Mianem gender zaczęto określać jakąś wydumaną ideologię, która ma na celu promocję LGBT, czy jakoś tak. I nikomu nie przeszkadza, że to pojęcie znaczy zupełnie co innego. Gender to w socjologicznym ujęciu płeć kulturowa, czyli zespół cech i ról społecznych przypisanych danej płci. Gender to tak z grubsza to, że kolesie nie noszą kiecek, nie malują paznokci, a kobiety na przykład nie mają dojścia do typowo męskich zawodów. Jako magistrowi socjologii nóż w kieszeni się otwiera za każdym razem, gdy ktoś przeinacza tak proste do skumania pojęcia i używa ich wywracając ich znaczenie do góry nogami. A wystarczy trochę się zainteresować i poczytać.
Karta LGBT+
Sytuacja dezinformacji powtarza się zawsze wtedy kiedy nie do końca wiadomo o co chodzi. A pojawia się dlatego żeby właśnie nie było wiadomo o co chodzi! I jest tak również teraz, w momencie wprowadzenia Karty LGBT+ w Warszawie. Krzykacze podnoszą larum, nawołują do bojkotu. Tworzą zastraszające wizje masturbujących się przedszkolaków, sieją fake newsy, co piekielnie łatwo zrewidować po prostu zapoznając się z ową KARTĄ!
Przemek Staroń – nauczyciel roku 2018 napisał na swoim facebooku, że jeden z jego uczniów w ramach walki z niewiedzą zapoznał swoją mamę z ową Kartą. Przeczytał ją z nią od deski do deski i mama wykrzyknęła nagle zaszokowana, że tu przecież chodzi o zupełnie inne rzeczy niż mówią w telewizji! I że oni plotą tam totalne bzdury! Przemek pisze jeszcze coś, co w punkt oddaje to co chcę powiedzieć:
Ja się pod tym stwierdzeniem podpisuję obiema rękami!
Dla leniwych pełna treść Karty LGBT+:
***
I ja rozumiem, że nie wszyscy musimy się we wszystkim zgadzać, że możemy mieć odmienne opinie. Jednak opinia powinna opierać się na faktach, a nie na zmyśleniach, na wyolbrzymianiu, przeinaczaniu i czarnowidztwie.
Ten kto sieje dezinformację ma w tym ukryty cel. Zawsze. Trzeba się zatem bardzo mocno uzbroić przed manipulacjami, których dopuszczają się media, i to zarówno te z lewej jak i z prawej strony sceny politycznej. Również te obiektywne, ale nierzetelnie podchodzące do sprawdzania informacji. Straszenie ludu już u Noccolo Machiavelliego było jedną z praktyk skutecznego rządzenia tak zwaną twardą ręką. Skłóconym, bojącym się ludem łatwo manipulować, łatwo narzucać mu własną wolę, łatwo go mobilizować do poszukiwań wyimaginowanego wroga, odwracając oczy od rzeczywistych problemów.
Jedyną bronią jest pewna doza nieufności i dystansu do wszelkich elektryzujących rewelacji. Brak emocjonalnego zaangażowania i podchodzenie do nich na chłodno. A przede wszystkim SPRAWDZANIE informacji, SPRAWDZANIE i jeszcze raz SPRAWDZANIE. Bo jak nie sprawdzimy, możemy połknąć bardzo ciężkostrawną przynętę, z którą przyjdzie nam się długo szarpać.
Więcej o fake newsach pisałem TUTAJ: