Emocje
Przyznam szczerze, że niewiele napisałem tutaj o sobie. Miałem ochotę napisać więcej ale czułem opory. Wiecie, opory jak to zostanie odebrane. Bo każdy kto pisze do internetu albo jakoś tam się w internecie uzewnętrznia, zawsze w większym lub mniejszym stopniu kreuje sam siebie. To normalne. Lubimy być dobrze odbierani jednocześnie bojąc się, że ktoś pomyśli o nas nie tak jak tego oczekujemy.
Na Blog Forum Gdańsk był taki panel o przekraczaniu granic własnego „ja”. I zaproszeni goście opowiadali o tym z czym się zmagają na co dzień, że towarzyszy im depresja, poczucie pustki, braku emocji a nawet czasem chęć pozbawienia się życia. I czuli się tak, mimo że na zewnątrz byli uśmiechnięci, udawali super życie, kompletnie tej wewnętrznej rozpaczy nie pokazując. To było cholernie smutne i dało mi do myślenia. Bo nie tylko oni, a każdy z nas tak trochę udaje. Każdy choć odrobinę się kreuje. Tworzy wokół siebie swoje własne wyobrażenie o sobie, które jak bufor bezpieczeństwa chroni miękkie wnętrze. Czasem zachodzi to jednak za daleko i bufor zaczyna twardnieć, rogowacieć i sami przestajemy mieć do tego delikatnego wnętrza dostęp.
Ja też miałem taką skorupkę, ale pewnego dnia popękała i wylało się spod niej tyle emocji, że nie mogłem sobie z nimi poradzić.
To było bardzo niedobre. Jak pęknięcie balonika. Ale dopiero po tym wewnętrznym pęknięciu poczułem jak schodzi ze mnie ciśnienie i zrozumiałem, że wylanych emocji nie trzeba trzymać w ukryciu, bo one tam trzymane zaczynają fermentować i puchnąć. Emocje potrzebują się uwalniać, mieć swobodę, wolną drogę. Emocje to ludzka rzecz i nie warto się ich wstydzić.
Chłopcom na przykład od dziecka wpaja się, że okazywanie emocji nie jest dla nich, że prawdziwy chłopiec nie płacze, że to niemęskie. Potem mówi się im, żeby się za bardzo nie cieszyli, na przykład z piątki ze sprawdzianu, bo mogło być lepiej. Z wiekiem chłopiec uczy się jak emocje chować głęboko w sobie, jak się od nich oddalać. A potem sam zaczyna uważać, że emocje nie są męskie, a facet powinien być jak stal, jak granit, twardy, zimny, niewzruszony.
Chuja tam. Niewzruszony to może być co najwyżej kot leżący na twoim ulubionym fotelu.
Nikomu nie powinno się wkładać w głowę, że emocje czy uczucia to coś złego, że wyrażanie ich jest głupie, dziecinne czy niepotrzebne. Jesteśmy z emocji skonstruowani, bo przecież to jak żyjemy wynika z tego jak się czujemy. Rzeczą straszną jest uczenie od małego dziecka jak tłumić w sobie uczucia, bo brak kontaktu z nimi sprawia potem, że taki dorosły nie wie czego chce, nie potrafi zrozumieć siebie, a już tym bardziej innych. Z tego rodzi się brak empatii.
Od kiedy pękła we mnie wewnętrzna skorupka lubię jak emocje we mnie wybrzmiewają. Gdy jest czas cieszenia się – cieszę się i śmieję, kiedy mnie coś wzrusza, smarkam sobie w chusteczkę, kiedy jest smutno nie staram się udawać, że jest okej. I to jest okej. Bo myślę sobie, że nie liczy się czy jakieś zachowanie przystoi lub nie, czy jest męskie czy kobiece. Liczy się, że jest ludzkie.
Photo by Tom Pumford on Unsplash
Najnowsze komentarze